Wyjeżdżamy z Bateaman’s Bay. W planie miałem przejazd nad oceanem do Wollongong i dalej na północny zachód do Katoomby, stolicy Gór Błękitnych.



Plan był taki, jak jest jakieś fajnei miejsce, stajemy, chwile odpoczywamy i bierzemy, co nasze z tego dnia, jak by na to nie patrzeć w drodze. Wszystko fajnie, tylko jest jeden problem, w Australii odległości są przytłaczające. Słońce powoli zachodzi, a my nadal jesteśmy w trasie, droga się już dłuży, wreszcie docieramy do Katoomby. Przypomina trochę górskie, tutystyczne miasteczko. Po przyjeździe od razu idziemy zjeść, wybór pada na Yellow Deli, śmieszne, że prowadzą go Indianie, nie ma alkoholu i podają dobre jedzenie. Bierzemy pyszną zupę w kociołku, coś jak gulasz, jest oczywiście pyszna, po 14h w trasie, bez obiadu. 🙂 Rano idziemy, na zamówione już wcześniej full australian breakfest, jest bufet i każdy znajdzie coś dla siebie. Po bardzo obfitym śniadaniu wyruszamy na trekking w Góry. Co najlepsze, Góry Błękitne to taki…kanion, czyli aby na nie wejść, należy najpierw zejść na dół. 🙂 Góry Błękitne zawdzięczają swoją nazwę porastającym ich stoki eukaliptusom, z daleka trochę wydaję się, że są błękitne, a może zielone, zależy w jakim świetle. Zjeżdżamy najpierw kolejką szynową w specjalne miejsce. Jest tam las tropikalny, ciekawe gatunki zwierząt i rodzaje roślin. Np. jest tak drzewo kakaowca, pewnie jest też pełno pająków, ale o tym nie myślę. Panuje tam specyficzny mikroklimat, jest trochę duszno i ciepło. Obchodzimy dookoła ścieżką wytyczony fragment lasu i wracamy kolejką górską na górę. Następnie przejeżdżamy żółtym wagonikiem na grugą stronę, liczyłem na lepsze wrażenia, z jazdy nad pzepaścią. Następnie idziemy zwiedzać Góry Błękitne na własną rękę. Schodzimy zboczem w stronę formacji skalnej ‚3 sisters’. Proszę starszego Pana, aby nam zrobił zdjęcie, okazało się, że jest z Krakowa i z żoną i jeszcze jedną Panią od 6 miesięcy podróżują przez Australię i Nową Zelandię. Emerytura marzeń. 🙂 W tych pięknych okolicznościach przyrody spotykamy kolejnych rodaków, małżeństwo z dwoma córkami 4 i 6 lat. Okazało się, że zrobili nie dużo gorszą trasę niż my i to z dziećmi. Idziemy bokiem zbocza, co jakiś czas są punkty widokowe. Docieramy do formacji skalnej ‚3 siostry’. W tym miejscu jest dużo zwiedzających, wszyscy robią zdjęcia, w tym chińska wycieczka starszych Pań. Będzie jeszcze o nich później. Mijamy ‚3 sisters’ i shcodzimy w dół kanionu. Po 10 minutach nie ma już ludzi i można rozkoszować się pięknem przyrody. Trafiamy na całkim spory wodospad w środku tropikalnego lasu. Jest spokojnie, w tle słychać relaksacyjne dźwięki lasu. Fajnie by było zostać tam dłużej i obejść całe Góry Błękitne, albo chociaż ich większą część. Wracamy do domu, podchodzimy w górę kanionu. Spotykamy tym razem dwie młode Niemki, które szukają…przystanku autobuowego. Nie było by w tym w zasadzie nic dziwnego, gdyby nie fakt, że byliśmy w lesie. 😀 Nic to, odpaliłem google maps i wskazałem im drogę, czy trafiły? Chyba się już tego nie dowiemy. My natomiast trafiliśmy do wodospadów Leura, a następnie usiedliśmy na zasłużony odpoczynek w kawiarni „Solitary” z widokiem na Góry Błękitne. Wzięliśmy lemoniadę i frytki i podziwialiśmy po raz ostatni (mam nadzieję, że na tej wycieczce) Blue Mountians. Świetne miejsce na trekking, odpoczynek, spacer. Jak bedziecie w Sydney(to tylko 1,5h drogi z Sydney) – to koniecznie odwiedźcie też Góry Błękitne, najlepiej spędzić tu chociaż noc i wybrać się na pieszę wędrówkę. Na nas już czas. Ok 17 wyjeżdżamy w kierunku Sydney. Na wjeżdzie jest korek, co dodatkowo potęguje stres związany z jazdą po złej stronie drogi. Po ok. 2h dojeżdżamy do apartamentowca naszych znajomych na Camperdown. Weseli, idziemy na kolację do brazilijskiej kanjpy nieopodal. Stek z kangura, do tego czerwony wytrawne wino z Tasmanii idealnie pasują na zakończenie tego dnia.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>