Na wjeździe do Sydney jest korek, co dodatkowo potęguje stres związany z jazdą po złej stronie drogi. Po ok. 2h dojeżdżamy do apartamentowca naszych znajomych na Camperdown. Weseli, idziemy na kolację do brazylijskiej knajpy nieopodal. Stek z kangura, do tego wytrawne czerwone wino z Tasmanii idealnie pasują na zakończenie tego dnia.


ja i Wojtek

Rano, pełni energii, po kanapkach z warzywami i koktajlu owocowym ruszamy na podbój Sydney. Mieliśmy już wcześniej Opal cards, to taka specjalna karta w Sydney, służąca do komunikacji publicznej. Nabija się tam australijskie dolary w automatach i można jeździć. Odbija się ją na wejściu i na wyjściu z danego środka lokomocji. Jak się zapomni wylogować, to można stracić cały kredyt. Do tej pory nie wiem, co się stanie jak w połownie trasy skończy się kasa na karcie i na wyjściu wpada się na debet- to znaczy czy bilet był ważny. ‚No worries’- jak to mówią Australijczycy.


Boisko do futbolu australijskiego


Zabudowa po drodze na Bondi beach

O 9 rano jesteśmy już na Bondi Beach (czytamy „bondaj”)! Czas na śniadanie z widokiem na plażę, owocowe smoothie, tak tam popularne i kanapka na ciepło w promykach porannego słońca to jest to! Postanawiamy iść najpierw na …basen. Nie jest to jednak zwykły basen, ale wykuty w częściowo w skale i pomalowany na biało. Nazywa się Iceberg, bo przypomina trochę górę lodową. Pływamy w słodkiej wodzie nad brzegiem oceanu. Czemu jednak tak blisko oceanu bardzo popularny jest ten basen ? Dlatego, że na basenie nie ma fal i można swobodnie pływać, w oceanie też można, ale jest to dużo trudniejsze i średnim i gorszym pływakom pływanie w oceanie zdecydowanie odradzam! Można utonąć, to nie żart.


Apartamenty marzeń, o takim można powiedzieć „z widokiem” 😀

Spędzamy ok 2h na basenie pływając i leżąc na ‚górze lodowej’. Czas najwyższy iść na plażę nad ocean. Ocean przy plaży podzielony jest na 2 główne sektory: dla kąpiących się i dla surferów. Siadamy blisko oceanu i obserwujemy jak surfują. Niektórym idzie bardzo dobrze, pływają ok 300m od brzegu, innym gorzej, a inni dopiero się uczą.


Bondi o poranku


i w innym świetle


Cockatoo – kakadu białe, ptak z charakterystycznym żółtym grzebieniem


Grafitti na plaży


Bondi!


Wide awake

Czy warto spróbować surfingu – na pewno. Czy będzie fajnie? Jak komuś nie przeszkadza woda w uszach i gardle, do tego sponiewieranie przez falę, to gorąco polecam! Żartuje i tak polecam, nie spróbujesz nie zobaczysz, a surfing jest dla mnie typowo australijski i trzeba go w Australii spróbować! 🙂 Bądźcie zawsze na fali! 🙂 Potem próbuje moja druga połówka, wrażenia ma podobne jak ja, jesli chodzi o siłę oceanu – fala potrafi sponiewierać.

Po tym chwilę odpoczywamy na plaży i jak zaczyna mocno grzać idziemy na 2 piwa do bawarskiej knajpy i jemy mały gulasz. Nie ma typowo australijskiej kuchni, są burgery, koktajle warzywne, owoce morza, ale nie jest to unikalne. Jedyne od początku do końca australijskie danie to ‚Pavlova’ – deser, taka duża beza z owocami. Nazwa pochodzi od nazwiska rosyjskiej primabaleriny Anny Pavlovej – tradycja głosi, że pierwszy raz został przygotowany podczas pobytu tancerki w Perth w 1926 lub 1929 roku przez szefa kuchni hotelu Esplanade. Po jedzeniu wracamy na plażę, to już niestety nasz ostatni dzień na plaży podczas tej wycieczki. Kąpiemy się jeszcze w oceanie. Co ciekawe, ludzie w większości wchodzą do oceanu tylko po kolana, bo jak przyjdzie fala, to wody będzie po szyję. Paru śmiałków pływa za miejscem, gdzie rozbijają się falę. Ocean to straszny żywioł, nieporównywalny z morzem, jak w oceanie uderzy Cię fala, to najpierw walnie w głowę, potem skotłuje i wypluje w odpowiednim dla siebie miejscu.

Jest gorąco i przyjemnie, powoli kierujemy się do pociągu, którym pojedziemy do centrum Sydney.


Tłum w centrym, sporo Azjatów


Idziemy do do Queen Victoria Building na małe zakupy przed wyjazdem- kupujemy parę pamiątek


Oryginalnym prezentem z Australii może być sakiewka na drobne zrobiona z..worka mosznowego kangura, ooouuu


Asian girls! 😉


Przechodzimy mostem do Darling Harbour na kolację.


Wybór pada na restaurację serwującą owoce morza, jemy małże w białym winie i makaron z owocami morza. Co ciekawe małże nie są tak popularne, dużo częściej można spotkać ostrygi.

Spotykamy się z naszymi znajomymi i idziemy jeszcze w inne miejsce na piwo.


Zwiedzając japońską dzielnicę, nie mogłem sobie odpuścić lodów z zielonej herbaty. :))) Były pyszne. 🙂


Niestety powoli żegnamy się z Harbour Bridge


Ostatnie foto z operą by night


Na koniec idziemy na deser Pavlova. Deser jest smaczny, jak beza i to była najbardziej australijski posiłek, który zjedliśmy w Australii.

Następnego dnia rano słońce wpada do apartamentu naszych znajomych na Camperdown. Pijemy szejka owocowego i jemy warzywne kanapki. Następnie pakujemy się, mamy pełne plecaki i dodatków wsadzamy w takie specjalne wory podróżne, aby nam się rzeczy nie poobijały. Wyruszamy na długi spacer do centrum i do dzielnicy chińskiej.


Niestety nie spróbowaliśmy tego stwora – chyba to rodzaj kraba/homara po chińsku. 🙁


Chiński sklep


Frytki z ziemniaka, batata i cukinii


Wracaliśmy przez Sydney Fish market, żywe kolczatki aż się polecały


Na koniec jeszcze krótka wizyta w kasynie 😉


Zabawy langustynek


Portugalskie percebes wersji aussie ?


Ostatni pająk na tej wyprawie, będzie nam ich brakowało…NOT!

Wracamy na Camperdown i jedziemy autem na Sydney Domestic, gdzie zostawiamy nasz samochód.

Odlatujemy z Sydney ;(


Airbus A380-800


Dubaj,ZEA


Burj Khalifa w Dubaju, 829m wysokości


Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, 188m wysokości 🙂


Kilka magnesów i naklejek, zacząłem je zbierać 5 lat temu, póki co mi się nie znudziło. 😉

W samej Australii pokonaliśmy ponad 8000km samolotami, 3000km autem po lewej stronie, 500km autokarami, były jeszcze promy i inne środki transportu. Byliśmy w paru miejscach i uważamy, że Australia to przepiękny kraj! Polecamy i mamy nadzieję, że kiedyś tu jeszcze wrócimy! Wykończeni, ale szczęśliwi, że zrealizowaliśmy kolejne marzenie po 40h w podróży docieramy do domu!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>