Wylądowaliśmy w Brisbane ok. 10 rano, zyskaliśmy 1 h lecąc z Sydney. Samolot Airbus A320, linie Jetstar, linie średnie, do jedzenia nic nie było. 😉

Bierzemy pociąg do Brisbane w obie strony, a Australii wszystko jest mega drogie, ale ten pociąg to przesada, no nic, nie mamy wyjścia, płacę i jedziemy. Ok. 12 jesteśmy pod naszym hostelem Base Brisbane Central. Hostel niby może być, tzn. jest tani, ale…Załatwiam sprawy w recepcji, a babka mi daje do podpisu regulamin, że nie można pić alkoholu w środku ? Słucham??? Fakt, jest tam dużo młodzieży, ale bez przesady. Pytam się czemu, ( why ? ;), to Pani odpowiada tylko, żebym na to uważał. Ok, wrzucamy plecaki do przechowalni i idziemy na spacer. W Brisbane jest gorąco, miasto jest b.czyste, architektura ciekawa, czasami do przesady, kościoły mieszają się z drapaczami chmur. Brisbane w porównaniu do Adelajdy, Melbourne, Sydney i Canberry, jest najczystsze. Mógłbym tu pomieszkać jakiś czas. 🙂

Wracamy do hostelu, wrzucamy bagaże i idziemy na obiad. Polecili nam Guilty Rock, to taki w miarę tani bar, gdzie można zjeść Burgera z frytkami, napić się piwa i obejrzeć mecz futbolu australijskiego. Tak też zrobiliśmy. Swoją drogą polecam burger Jack the Ripper – Chilli Beef i knajpę: http://www.guiltyrogue.com.au/. Zamawiam drugie piwo i pytam się miłej Pani w blond afro, które piwo jest najlepsze, roześmiała się, ja naprawdę chciałem wiedzieć które, nic, musiałem sprawdzić po kolei, to był dopiero drugi dzień w Australii.


OP

Po obiedzie udaliśmy się na basen nad rzeką Brisbane, z tym, że to nie zwykły basen, to basen laguna z widokiem na centrum Brisbane.Czując nadal Jetlag leżeliśmy tam cały dzień i odpoczywaliśmy.

Z tego, co się zorientowałem można tam np. zobaczyć jeszcze ZOO, pojechać na Gold Coast albo Sunshine Coast. Niestety mieliśmy w Brisbane tylko 1 dzień. Po powrocie do hotelu okazało się, że młodzież, mimo, że zabraniano im pić alkoholu była aktywna i rozmawiała przez całą noc na korytarzach. Noc i tam była bardzo krótka, o 4:40 czekaliśmy już na nasz pociąg na lotnisko. Brisbane zapamiętaliśmy jako najczystsze i najbardziej słoneczne miasto, z tych, które odwiedziliśmy (w porównaniu do Adelajdy, Melbourne, Sydney i Canberry), myślę, że fajnie było by tam pomieszkać jakiś czas. 🙂

Odlatujemy. Pracownik obsługi naziemnej mówi nam o Ayers Rock: „uuuu there’s hot!”. Jasne, na pewno nie jest aż tak gorąco ;).

Ciąg dalszy w Ayers Rock – Ziemi Aborygenów.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>